29 listopada 2017

W drodze

Dziś mieliśmy bardzo intensywny dzień. Najpierw tuk tuk na dworzec. Potem pociąg do Phitsanulok. Tym razem jechaliśmy drugą klasą, ale szczerze mówiąc mało różniła się ona od trzeciej klasy, też nie było klimatyzacji, co przez ponad 5 h podróży było odczuwalne, momentami nawet bardzo. Później znowu tuk tuk, tym razem na dworzec autobusowy. Okazało się, że nasz autobus już odjeżdżał, ale bardzo miła obsługa pomogła nam szybko kupić bilety i po 1,5 h jazdy (chyba nie ma potrzeby wspominać, że bez klimatyzacji 😂) znaleźliśmy się na dworcu w Sukhotai. Stamtąd jeszcze 12 km tuk tukiem i o 16.30 byliśmy w hotelu.

(tak wyglądaliśmy w autobusie 🤣😂🤣😂)
Zostawiliśmy tylko rzeczy, nie przebieraliśmy się, wzięliśmy rowery i popędziliśmy na zachód słońca, który oglądaliśmy przy świątyni Wat Mahathat, czyli głównej świątyni w Sukhotai.
Świątynie w Sukhotai są położone na terenie parku historycznego. Jest to duży, zielony teren, bardzo ładnie utrzymany, który dla miejscowych pełni funkcję normalnego parku - widzieliśmy ludzi z psami i biegaczy. Park jest naprawdę bardzo ładny, podobało nam się dużo bardziej niż wczoraj w Ayutthayi, gdzie świetnie było rozrzucone po całej miejscowości i „wymieszane” z normalnymi budynkami. Jazda na rowerze była bardzo przyjemna.












Po kolacji popływaliśmy jeszcze pół godzinki w basenie. Niedługo idziemy spać, bo jutro pobudka o 5.00, chcemy zdążyć na wschód słońca.





A to nasz dzisiejszy pokój:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz